Dziś jest Piątek, 29 marca 2024
Czytania
Gazeta parafialna

Nasi podróżują

Karkonoskie rekolekcje

Maria Jazdon
Ciężkie plecaki, codzienna modlitwa, godziny marszu, nauka gotowania i rąbania drewna, czyli jak przeżyliśmy

Mogło się nie udać. Niecały miesiąc przed wyjazdem zmieniliśmy lokum, animatorzy znaleźli się dość późno, nie było pogody. A jednak okazuje się, że "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Chatka AKT

W rekolekcjach brała udział młodzież z naszej parafii. Zamieszkaliśmy na początku lipca w chatce AKT, czyli Akademickiego Klubu Turystycznego. Mały problem mieli ci, którzy chcieli do nas napisać lub oczekiwali na telefon. Chatka ta leży bowiem w centrum gór i jest pozbawiona prądu, gazu i adresu. Myliśmy się w zimnej wodzie, co nie było zbyt przyjemne, ponieważ temperatura otoczenia też nie była najwyższa. Nie zraziło to jednak 25 osób, które dzielnie stawiły czoła różnym przeciwnościom.

Msza Św. na świeżym powietrzu

Pierwszego dnia podzieleni zostaliśmy na grupy, którymi kierowali animatorzy: Diana, Anita i ks. Tomasz. Codziennie, chętniej lub mniej radośnie, wychodziliśmy na długie wędrówki w góry. O tym, że spędzaliśmy na szlakach wiele godzin, świadczyły odciski na stopach i stan naszego obuwia. Braliśmy też udział w spotkaniach, których głównym tematem była samotność, i w wieczornych Mszach św., często odprawianych na dworze, w otoczeniu gór, gdzie w specyficzny sposób można dostrzec potęgę Boga. Nieodłączną częścią dnia była "szkoła śpiewu", na której do wydawania z siebie głosu dopingować trzeba było, co dziwi, nie chłopaków, lecz dziewczyny. To, czego nauczyliśmy się na "szkole śpiewu", prezentowaliśmy na Mszy św. i wieczornych spotkaniach przy ognisku. Do perfekcji opanowaliśmy śpiewanie modlitwy przed jedzeniem i... "Pszczółki Mai". Codziennie jedliśmy wspólnie śniadania i kolacje, podczas których dominującymi potrawami były pasztet i konserwa turystyczna (co niektórym po kilku dniach przestało się podobać). Na obiad, który każda grupa przygotowywała sobie sama, najczęściej braliśmy "ukochane" przez większość zupki chińskie. Dodam, że duża część wróciła do Poznania.

Tymczasowe schronienie przed deszczem

Doskonały test naszego sprzętu turystycznego odbył się w drodze na Szrenicę. Pogoda była zimowa. Padał deszcz, mgła zasłoniła góry, wiał przenikliwy wiatr, a temperatura na szlaku wynosiła około 0° C. Nieprzemakalne buty, plecaki i kurtki okazały się, niestety, niewystarczające jak na panujące warunki. Po dotarciu na Szrenicę rzuciliśmy się na ciepłe jedzenie, grube koce i gorącą wodę pod prysznicami. Kilkanaście godzin zajęło nam wyżymanie i suszenie rzeczy, ale mimo wszystko sporo osób wracało następnego dnia, niosąc w plecaku lub na sobie wilgotną odzież.

Po tygodniu odizolowania od cywilizacji (co trudno powiedzieć o grupie księdza, która niemalże codziennie przebywała w czeskich i polskich lokalach oraz schroniskach, sprawdzając stan swojego podniebienia) przenieśliśmy się do Szklarskiej Poręby. Przez 5 dni żyliśmy pod jednym dachem z ministrantami z naszej parafii. Mieszkając w tej miejscowości, poznaliśmy trochę Góry Izerskie, niektórzy byli też w hucie szkła i w Muzeum Ziemi (gdzie chętnie wydawaliśmy ostatnie oszczędności, kupując szklane figurki lub różne minerały).

Powrót do domu

Figla spłatała nam pogoda. Przez 12 dni rekolekcji częściej spotykaliśmy deszcz niż słońce, co na szczęście nie powodowało niechęci do życia. Brak pogody wynagradzaliśmy sobie długimi rozmowami, głośnym śpiewem, graniem w karty i kości oraz opowiadaniem dowcipów.

Nie obyło się bez śmiesznych incydentów. Na przykład część osób musiała zjeść przypalony przeze mnie ryż (przepraszam!!!), kolega student podczas rozmowy o małżeństwie filozoficznie stwierdził, że "a latka lecą", 8- osobowa grupa gotowała obiad na trasie przez 3 godziny, a nasza koleżanka została wyrzucona z czeskiego sklepu, nie wiedząc nawet, co złego zrobiła.

Mam nadzieję, że z wyjazdu pozostaną nam w pamięci zarówno wiadomości, które usłyszeliśmy od animatorów, jak i przyjaźnie, których zawiązało się całkiem sporo. Po takiej wyprawie łatwiej jest docenić rzeczy, bez których nie wyobrażamy sobie życia. Najważniejsze jest jednak to, że nie uważamy tego czasu za stracony.


Przeczytano 11538 razy

16, (3) 2000 - Jesień



Copyright 2003-2024 © Kongregacja Oratorium Św. Filipa Neri i parafia pw. NMP Matki Kościoła w Poznaniu
stat4u
Kalendarz
Czytania
Kongregacja Oratorium Św. Filipa Neri - Poznań