Dziś jest Czwartek, 28 marca 2024
Czytania
Gazeta parafialna

Rozmaitości

Przypadki Ojca Atanazego Gałązki

Jan Andrzej Kruchtowicz

O.Atanazy i miłość ojczyzny

Ford fiesta młodego przedsiębiorcy Jasia Paździorskiego wziął ostry zakręt.

- "Więc Ojciec jedzie na msze z okazji 11 listopada.... Ach te wszystkie patriotyczne deklamacje... Trzeba mówić o konkretach, o płaceniu podatków, poszanowaniu prawa, ale o tym, że się kocha ojczyznę? To takie żenujące."

- "Jasiu, dorośnij!" - rzucił pobłażliwie o. Atanazy - "Prawdziwy mężczyzna o dojrzałych uczuciach nie może być zażenowany publicznym .stwierdzeniem, że kocha rodziców, żonę, dziecko, czy ojczyznę".


Atanazy Gałązka i polscy bohaterowie.

Lekcja z okazji 11 listopada była burzliwa. Sprzeczano się ostro o wszystko, o co się dało. Wreszcie ktoś powiedział:

- "A mnie w gruncie rzeczy nie obchodzi cały ten Piłsudski i te wszystkie inne tak zwane narodowe wielkości, ta cała martyrologia, bohaterstwo i tak dalej. Dzisiaj są zupełnie inne czasy, nasza epoka nie rozumie takich tam "bohaterów"". Ojciec Atanazy odrzekł z błyskiem w oku:

- "Jeśli tak jest, to tylko świadczy o nędzy epoki, która wychowuje ludzi niezdolnych do zrozumienia prawdziwej wielkości."


Atanazy Gałązka i sfrustrowana parafianka.

Spotkanie pań z róży świętej Perpetuy zdominowały narzekania na bliźnich. Nie. miało to oczywiście nic wspólnego z obgadywaniem i plotkarstwem lecz było jedynie wyrazem spostrzegawczości i iście socjologicznego wyczulenia na zjawiska społeczne członkiń róży. Z każdym słowem obraz parafii stawał się coraz czarniejszy, tak, iż ojciec Gałązka poczuł lekkie mrowienie w krzyżach. Kolejna rozmówczyni wygłosiła gwałtowną perorę o zachowaniu w kościele:

- "Najgorzej na mszy. Ludzie stoją w tym kościele, przestępują z nogi na nogę, ziewają, rozglądają się, zamiast się modlić"

- "Podziwiam pani podzielność uwagi" - szepnął o. Gałązka - "Zatopiona w modlitwie, a zarazem wszystko widzi i wszystko słyszy".


Ojciec Gałązka i skleroza

Zebranie rady duszpasterskiej nabrało tempa, gdy ktoś podniósł sprawę nowych ruchów religijnych w Kościele. Podkreślano, że mogą one łacno zamienić się w towarzystwa wzajemnej adoracji, że zajmują się celebrowaniem swojej odrębności, a nie działają na zewnątrz, że zdarzają się wśród ich członków różni dziwacy.

- "Największe zagrożenie płynie stąd" - rzucił ktoś - "że te ruchy mogą prowadzić do protestantyzacji Kościoła".

- "No dobrze" - powiedział na to o. Gałązka - "ale czyż bez nich nie groziłaby Kościołowi sklerotyzacja?."


Ojciec Gałązka i slang.

O. Gałązka dobrze znał młodego ks. Dominika: traktował go wręcz jak swego wychowanka. Ucieszył się więc, gdy ten przyjechał na dwa tygodnie na wakacyjne zastępstwo. Pierwszej niedzieli Dominik wygłosił kazanie na mszy dla młodzieży. Kazanie najeżone było wyrazami z tak zwanego języka młodzieżowego, takimi jak "fajnie", "koleś", "super", "ekstra", "odlotowo" itp. W zakrystii czekała Dominika bura:

- "Czy chcesz być jak Azor sąsiadki goniący własny ogon?" - wykrzykiwał o. Gałązka - "Jesteś księdzem, a nie "kolesiem" z paczki nastolatków i nie zbliżysz się do nich imitując ich niemądry slang. Jak mogliby zaufać człowiekowi, który nawet nie mówi własnym językiem? Udając, że jesteś taki sam, jak oni, tym bardziej się od nich oddalasz!"


Ojciec Gałązka i prokurator Starr

O. Gałązka lubił oglądać cotygodniowe programy telewizyjne, w których kilku dziennikarzy komentowało najważniejsze wydarzenia ostatnich dni. Ich opinie konfrontował ze swoimi, a prócz traktował to jako lekcję pokory. Doskonale było w tych programach widać, jak demoralizująca może być pozycja stojącego z boku i za nic odpowiedzialnego recenzenta: z łatwością można było popaść w pułapkę samouwielbienia i uznania się za absolutną wyrocznię w sprawach, które może nie do końca się rozumiało. Tym razem mówiono o nieszczęsnym prezydencie USA i o. Gałązka ze zdumieniem stwierdził, iż dziennikarze za przedmiot swych ataków obrali nie jego, lecz prokuratora Starra. Jeden z nich stwierdził ze świętym oburzeniem:

- "To co robi Starr, to brak politycznej odpowiedzialności. Nie można przecież osłabiać pozycji prezydenta kraju, który stabilizuje sytuację polityczną na całym świecie. Starr bierze na siebie odpowiedzialność za osłabienie pozycji Ameryki na płaszczyźnie międzynarodowej".

- "Nie ma zgody!" - wykrzyknął zbulwersowany o. Atanazy - "Winnym wszelkich konsekwencji łajdactwa jest zawsze ten który je popełnił, nie zaś ten, kto dąży, by łajdactwo zostało napiętnowane".


Przeczytano 9013 razy

08, (3) 1998 - Wszystkich Świętych



Copyright 2003-2024 © Kongregacja Oratorium Św. Filipa Neri i parafia pw. NMP Matki Kościoła w Poznaniu
stat4u
Kalendarz
Czytania
Kongregacja Oratorium Św. Filipa Neri - Poznań