Heute ist Freitag, 19 April 2024
Lesung (Wort Gottes)
Gazeta parafialna

Boże Narodzenie

Apokryfy o narodzeniu Pańskim

Apokryfy - (z greckiego "apokryphos" - ukryty, tajemny) to starożytne lub średniowieczne pisma rozwijające pewne wątki z Ewangelii i innych ksiąg Nowego i Starego Testamentu i naśladujące formę ksiąg świętych. W pewnym uproszczeniu można by powiedzieć, że to swego rodzaju starożytne lub średniowieczne powieści, konstruowane na kanwie wydarzeń ewangelicznych. Na czas Bożego Narodzenia chcielibyśmy zaprezentować fragmenty apokryfów, których przedmiotem są narodziny i dzieciństwo Jezusa. Mamy nadzieję, że te archaiczne teksty nie tylko wzbudzą zainteresowanie naszych Czytelników, ale i dostarczą Im wielu pociech duchowych.

Nasze fragmenty cytujemy za wydawnictwem Apokryfy Nowego Testamentu. T.1: Ewangelie apokryficzne, pod red. ks. M. Starowieyskiego, Lublin 1986.


Ormiańska ewangelia dzieciństwa XII w.

[Józef z Maryją] Wędrowali podczas zimnego dnia. Był to okres zimy, dzień 21 miesiąca Tebeth (...). A gdy przybyli w czwartek o szóstej godzinie do opuszczonego miejsca, które kiedyś było miastem królewskim, a nazywa się Betlejem. Maryja zwróciła się do Józefa: "Zsadź mnie szybko ze zwierzęcia jucznego, bo dziecię sprawia mi cierpienie". Józef odpowiedział: Biada mi, co ja teraz uczynię? Oto jej rozwiązanie następuje nie w okolicy zamieszkałej, ale w miejscu opuszczonym i pustym, gdzie nie ma żadnej gospody. Gdzie się więc udam? Gdzie ją poprowadzę, aby mogła się położyć?" (...) Następnie jednak Józef znalazł tam dość obszerną grotę, w której pasterze i robotnicy, mieszkający i pracujący w okolicy, zbierali wieczorem swoje stada. Zrobili w niej żłób dla bydła, w którym mu dawali jeść. Lecz w tym czasie nie było tam ani pasterzy, ani pasących wołów, gdyż była to zima. Józef przyprowadził więc tutaj Maryję. (...) Sam zaś wyszedł i udał się w poszukiwaniu położnej. Idąc zobaczył, że ziemia podniosła się, a niebo się obniżyło, podniósł więc swoje ramiona, jakby chciał dosięgnąć miejsca, gdzie one się schodziły. Dookoła siebie spostrzegł, że elementy były odrętwiałe i osłupiałe; wiatry i powietrze, pozostając nieruchome, zatrzymały się w swoim biegu, ptaki przerwały lot. Popatrzywszy na ziemię zobaczył dzban świeżo zrobiony: obok stał garncarz, który urabiał glinę i łączył w powietrzu swoje ręce, a one jednak się nie zbliżały. Wszystko inne miało wzrok utkwiony ku górze. Zobaczył również stada pędzone: one nie szły ani nie posuwały się naprzód, ani też nie pasły się. Pasterz podniósł swoją laskę i nie mógł uderzyć baranów, lecz trzymał rękę wysoko podniesioną. Popatrzył jeszcze na strumień w wąwozie i zobaczył, że pasące się tam wielbłądy zbliżyły swe pyski do skraju wąwozu, lecz nic nie jadły. Tak więc, w chwili rozwiązania świętej Dziewicy, wszystkie elementy stały się jakoby zakrzepłe.

Józef poszedł w dal i zobaczył kobietę przychodzącą z gór z szerokim płótnem narzuconym na ramiona. Poszedł jej na spotkanie i pozdrowili się wzajemnie. Józef rzekł: "Niewiasto, skąd przychodzisz i dokąd idziesz?" Kobieta odpowiedziała: "Czy szukasz kogoś, skoro mnie w ten sposób zapytujesz?" Józef odpowiedział: "Szukam położnej pochodzenia żydowskiego". Kobieta odpowiedziała" "Kim jest ta, która porodziła dziecię w grocie?" Józef odrzekł: "To Maryja, która wychowana była w świątyni którą przyznano mi w małżeństwo. Ale nie jest moją żoną według ciała i to, co poczęła jest z Ducha świętego". Kobieta odpowiedziała: "Mówisz prawdę, lecz wskaż mi, gdzie się ona znajduje". (...) Podczas drogi Józef zapytał ją: "Niewiasto, jakie jest twoje imię?" Ona odpowiedziała: "Dlaczego zapytujesz mnie o imię? Jestem Ewa, pierwsza matka wszystkich ludzi, przyszłam ,żeby zobaczyć na własne oczy moje odkupienie, które się dokonało". Słysząc to, Józef zdumiał się nad dziwami, które zobaczył. Gdy przyszli, zatrzymali się z dala przy wyjściu do groty. I nagle zobaczyli otwierającą się kopułę nieba i silne światło spłynęło z góry na dół. Kolumna płomiennych oparów wzniosła się ponad grotą, którą okrył jaśniejący obłok. Słychać było głos istot bezcielesnych, wzniosłych aniołów i niebieskich duchów, wznoszących swoje śpiewy: słyszano ich język; intonowali swe pieśni bez przerwy, słychać było ich głosy oddające Bogu chwałę. Skoro Józef i pierwsza nasza matka zobaczyli to wszystko upadli na twarz na ziemię, a głośno dziękując Bogu oddali mu chwałę (...) I nasza pierwsza matka weszła do groty, wzięła niemowlę w ramiona, pieściła je i tuliła z czułością; błogosławiła Bogu, gdyż niemowlę było bardzo piękne, jaśniejące, pogodne i uśmiechało się. Owinęła je w pieluszki i położyła w żłobie do pojenia wołów. Po czym nasza pierwsza matka opuściła grotę.


Apokryf ujgurski. Pokłon magów.
Azja środkowa, prawdopodobnie IX lub X w.

Gdy Magowie dotarli do Betlejem, ta gwiazda zatrzymawszy się stanęła nieruchomo. Wówczas znaleźli tam Mesjasza - Boga. Wtedy z drżeniem zbliżając się podeszli blisko. Rozwiązali swoje juki i wyłożyli to, co przynieśli, trzy różne skarby: złoto, mirrę, kadzidło. Złożyli też pokłon i oddali cześć i chwałę Królowi, Mesjaszowi, Bogu. Ci Magowie przyszli z takimi myślami: "Jeśli jest Synem Bożym weźmie mirrę i kadzidło, jeśli jest królem weźmie złoto, jeśli jest lekarzem weźmie lekarstwa". Złożywszy [wszystko] na jednej tacy, wnieśli. Syn Boga wiecznego, Mesjasz, Król zechciał poznać najskrytsze myśli tych Magów i zechciał przyjąć wszystkie trzy rodzaj skarbów. Powiedział do nich tak: "O Magowie! Wy przyszliście z trzema różnymi myślami. Jestem zarówno Synem Bożym, jak również jestem królem, a także jestem lekarzem. Idźcie wyzbywszy się najmniejszych wątpliwości." Odkruszywszy, niczym mąkę, z rogu kamiennego żłobu kawałek kamienia, dał Magom. Wziąwszy ten kamień Magowie sami nie mogli go unieść. Próbowali załadować na juczne zwierzę: zwierzę nie potrafiło udźwignąć. Dlatego naradzali się ze sobą i mówili: "Ten kamień jest niezwykle ciężki. Po co nam ten jeden kawałek kamienia? Nie potrafimy go zabrać, bo nawet juczne zwierzę nie zdołało go udźwignąć." Wtem pokazała im się studnia. Podniósłszy ten kamień wrzucili go do tej studni. Poszli dalej i cóż zobaczyli? Z tej studni wyrósł napełniający grozą potężny blask i ognisty płomień uniósł się do samego nieba. Zobaczywszy niezwykły ten znak Magowie zrozumieli. Przestraszyli się i padłszy na twarz bili pokłony. Kajali się mówiąc tak: "On dał nam skarb, godzien najwyższej czci; my byliśmy niegodni składać mu cześć i nie wyznawszy się wrzuciliśmy go do studni". To zdarzenie stało się powodem, dla którego Magowie aż do dziś czczą ogień. [wyjaśnienie kultu ognia w starożytnej religii Persów - zoroastrianizmie].


13146 mal gelesen

27, (4) 2003 - Bóg w dom



Copyright 2003-2024 © Kongregacja Oratorium Św. Filipa Neri i parafia pw. NMP Matki Kościoła w Poznaniu
stat4u
Kalendarz
Czytania
Kongregacja Oratorium Św. Filipa Neri - Poznań