Aujourd'hui c'est jeudi, 28 mars 2024
Lecture
Gazeta parafialna

L'histoire

Między Żabikowem a Poznaniem. Dzieje Świerczewa 1793 -1945

Przemysław Matusik

Wiek XIX był stuleciem wielkiego cywilizacyjnego przełomu, który odmienił wszystkie sfery życia ówczesnych Europejczyków. Przełom ten stworzył też nowe miasta, owe pulsujące centra nowoczesnej cywilizacji. Zachodzące wówczas przemiany objęły także Poznań; jego z kolei rozwój wpłynął decydująco na los podmiejskich wsi, w tym i naszego Świerczewa, małej dotąd osady zagubionej wśród podpoznańskich pól i pastwisk. Od początków XIX wieku Poznań stopniowo zbliżał się do granic Świerczewa, po to, by ostatecznie włączyć je do swego organizmu miejskiego. Warto jednak zauważyć, iż proces ten nie był wcale przesądzony, co wynikało z faktu, iż Świerczewo należało do zewnętrznego pierścienia podpoznańskich wsi. Dobrą tego ilustracją są stosunki kościelne: o ile wsie takie jak Jeżyce, Górczyn, św. Łazarz czy Wilda aż do końca XIX wieku należały do poznańskiej parafii św. Marcina, o tyle nasze Świerczewo, razem zresztą z Dębcem, Żabikowem i Luboniem, wchodziło w skład parafii w Wirach. I jeśli Wilda czy Jeżyce w naturalny niejako sposób ciążyły ku miastu, to przecież bardziej peryferyjne wsie niekoniecznie musiały zostać pochłonięte przez stolicę Wielkopolski, czego dobrym przykładem są dzieje Żabikowa czy Lubonia. Zacznijmy wszakże ab ovo.

Okres wielkiej cywilizacyjnej zmiany zbiegł się w polskich dziejach ze smutną epoką niewoli narodowej. Do Poznania wojsko pruskie wkroczyło 31 stycznia 1793 roku. Z wojskiem przyszła pruska biurokracja zaprowadzając w mieście od razu, acz nie bez oporu, nowe porządki. Nie wszystko zresztą, co pruskie, oceniać trzeba negatywnie. I tak dla Świerczewa, a raczej dla świerczewian istotne było dokonanie uwłaszczenia chłopów ze wsi podmiejskich. Tym samym miejskie czy kościelne dotąd grunty stały się własnością prywatną. Niestety zarazem Prusacy na całe dziesięciolecia określili charakter Świerczewa urządzając na tutejszych piaskach poligon wojskowy. Możliwe, że stało się to już w 1793 roku, może później, po 1815. Tak czy inaczej większa część świerczewskich gruntów od dzisiejszej ulicy Opolskiej do dzisiejszej Leszczyńskiej aż po Górczyn stanowiła teren ćwiczebny najpierw pruskich infanterystów, następnie zaś wojska polskiego w odrodzonej Rzeczypospolitej, Wehrmachtu w okresie okupacji i wreszcie oddziałów LWP po 1945 roku: maszerujące z koszar na Dębcu kompanie pamięta również piszący te słowa, a pewnie i wielu czytelników, jeszcze z lat 70-tych. Wtedy ćwiczyli oni na łąkach na których powstać miało następnie Osiedle Powstań Śląskich. Był to już tylko mizerny relikt dawnej poligonowej i piechociarskiej świetności. Istnienie poligonu stanowić miało poważne utrudnienie w rozwoju Świerczewa, wszelako inny aspekt poznańskich spraw wojskowych wywrzeć miał nieco bardziej pozytywny wpływ na naszą osadę. Gdy Prusacy zburzyli średniowieczne jeszcze mury otaczające Poznań i wytyczyli Nowe Miasto , którego centrum stanowił plac Wilhelmowski, obecnie plac Wolności, wydawało się iż miasto zacznie się harmonijnie rozwijać wchłaniając dotychczasowe wsie podmiejskie. Tymczasem jednak w latach 1816-17 inspekcyjną podróż do wschodnich prowincji królestwa Hohenzollernów odbył generał Karl von Grolman. W jej wyniku podjęto decyzję przekształcenia Poznania w twierdzę broniącą drogi ku Berlinowi. Budowę rozpoczęto w roku 1828 i prowadzono następne 40 lat wznosząc cytadelę i otaczając miasto murami skutecznie hamującymi jego rozwój. Od strony Świerczewa wkraczało się do Poznania przez Bramę Wildecką, położoną u wylotu obecnej ul. Górna Wilda, na wysokości Półwiejskiej. Budowa twierdzy miała dla Świerczewa istotne znaczenie. Wielkie zapotrzebowanie na materiały budowlane spowodowało wzniesienie i otwarcie w 1832 roku znanej nam wszystkim, cegielni w Kotowie, nieopodal granicy ze Świerczewem. Choć wokół cegielni wyrosła wkrótce mała robotnicza osada, to również świerczewianie znajdowali tam zatrudnienie. Poza tym w następnych dziesięcioleciach działalność cegielni przyczyniła się do powstania całego systemu glinianek w dolinie Strumienia Junikowskiego. Miało to patrząc z perspektywy wielkie dla Świerczewa znaczenie, budowało bowiem wyraźną, naturalną i nie dającą się zignorować granicę oddzielająca naszą wieś od Żabikowa, a co za tym idzie wiążącą ją z czasem bardziej z południowymi dzielnicami Poznania. Jeśli mówimy o granicach to warto dodać, iż granicę wschodnią naszej osady wyznaczył powstały w 1856 roku trakt kolejowy łączący Poznań z Wrocławiem. Świerczewskie perypetie z pruską wojskowością nie zakończyły się jednak na produkcji cegły. Błyskawiczny w wieku XIX rozwój sztuki wojennej sprawił, że ledwie skończono budowę twierdzy, a już okazało się, iż z wojskowego punktu widzenia jest ona pomysłem chybionym. Dowiodło tego zwycięskie dla Prusaków starcie z Francuzami pod Sedanem w roku 1870. Uznano wówczas, iż należy otoczyć Poznań jeszcze jednym pierścieniem umocnień, które odsuwając pole walki od samego miasta uniemożliwiałyby jego zniszczenie. Ten z kolei system, składający się z fortów i współdziałających z nimi bunkrów obronnych piechoty, budowano w latach 1872-1893. Wtedy właśnie wzniesiono w rejonie obecnej ul. Głazowej fort IX: współpracujący z nim fort IX a znajdował się na Dębcu , przy trakcie kolejowym, na południe od dzisiejszego Kościoła św. Trójcy. Pomiędzy nimi stały jeszcze dwa bunkry piechotne. Pozostałości jednego z nich znajdują się dziś jeszcze na skrzyżowaniu ul. Kołłątaja i Krajewskiego. Drugi, z wymierzonymi ku Luboniowi karabinami, usytuowany był nieopodal skrzyżowania dzisiejszej ul. Opolskiej i Jarzębowej. Jego ruiny można było oglądać jeszcze kilkanaście lat temu: dziś, zasypane ziemią tworzą tajemniczy dla niezorientowanych pagórek za przychodnią zdrowia przy ul. Opolskiej. Dodać tu może warto, iż w dobie budowy tego systemu umocnień wytyczono ważną arterię komunikacyjną, jaką jest dziś ul. Czechosłowacka, wówczas zwana Okrężną, tworząca fragment sieci dróg łączących poszczególne forty ze sobą.

Budowa fortów i bunkrów miała dla Świerczewa duże znaczenie z tej oto przyczyny, iż oznaczała zahamowanie potencjalnego ruchu budowlanego w tej okolicy. Przepisy bowiem pruskie z oczywistych względów ograniczały możliwości budowlane w bezpośredniej bliskości fortyfikacji. Zmianę w tej mierze przyniósł dopiero koniec wieku XIX. Krótko bowiem po zakończeniu budowy drugiego pasa fortyfikacji okazało się, iż pomysł zamienienia Poznania w wielkie koszary najogólniej biorąc się nie powiódł. Władze pruskie zmieniły więc koncepcję: Poznań z miasta twierdzy stać się miał miastem cesarską rezydencją. Już więc w 1889 roku złagodzono ostre przepisy dotyczące spraw budowlanych. Z kolei w 1900 roku włączono do miasta niektóre przedmieścia, a następnie zburzono otaczające miasto mury. I tak integralną częścią Poznania stał się obok Jeżyć i Łazarza także Górczyn i Wilda. Miasto znów przysunęło się ku Świerczewu. Świerczewianin chcący udać się do centrum szedł czy jechał przecinającą Wildę długą Kronprinzstrasse, ulicą Następcy Tronu, dziś 28 czerwca.

Z przełomem XIX i XX wieku wiązać należy żywszy ruch osadniczy na Świerczewie. Wyrazem tego są pochodzące z tego właśnie czasu odrębne dla Świerczewa spisy mieszkańców. Daje się z nich wyczytać dość wyraźnie, iż spore ożywienie napływu nowych osadników trwało przez pierwsze dziesięciolecie XX wieku. Nowi mieszkańcy Świerczewa przybywali przede wszystkim z okolicznych wsi, wielu z Żabikowa, Komornik, Lubonia, czy Lasku, nieco rzadziej z Dębca. Niektórzy z nich, pracownicy folwarczni czy robotnicy zatrudnieni w cegielni mieszkali tu przez kilka lat, by następnie wyprowadzić się gdzie indziej. Dla niektórych Świerczewian pobyt tutaj był swego rodzaju etapem na drodze do osiedlenia się w Poznaniu, na pobliskiej Wildzie, Górczynie czy Łazarzu, inni wracali do swego Żabikowa czy Komornik.

Następna fala nowych Świerczewian napłynęła w początkach polskiej państwowości, mniej więcej do połowy lat 20-tych. W tym również czasie, a dokładniej w roku 1923 przygotowane zostały plany poszerzenia Poznania o podmiejskie gminy, w tym także o gminę Żabikowo, której częścią była gromada Świerczewo. Ambitne te plany zostały jednak zrealizowane tylko częściowo, na przeszkodzie stanął bowiem protest wójtów niektórych gmin o bardziej rolniczym charakterze, między innymi też i żabikowskiego. W ten sposób nasze Świerczewo uniknęło inkorporacji. Ponieważ jednak w 1925 roku wespół z innymi przedmieściami wchłonięty został przez Poznań Dębieć, stąd Górczynka stała się tym samym południową granicą miasta. Wielki kryzys oznaczał zahamowanie napływu nowych mieszkańców, ruch znów rozpoczął się z początkiem lat 30-tych. I tak jeśli w czerwcu 1925 roku Świerczewo liczyło 203 mieszkańców, to jest 36 rodzin w tym 3 wdowy, to w roku 1939 mieszkało już tutaj aż ok. 356 osób. Większość z nich stanowili robotnicy pracujący w folwarku, cegielni czy w lubońskich zakładach. Przeważali tu oczywiście Polacy wyznania katolickiego, choć było też kilku Niemców katolików oraz Niemców wyznania ewangelickiego. Wśród nich postacią najważniejszą był Norbert Friedrich Kindler, najbogatszy na Świerczewie człowiek, właściciel cegielni i folwarku oraz sporej części świerczewskich gruntów. Majątek Norberta Kindlera dobrze prosperował, to jego potrzeby były ważnym czynnikiem powodującym wzrost liczby mieszkańców, choć przecież nie tylko. Przyjrzyjmy się choćby jednej z najstarszych świerczewskich rodzin, a mianowicie rodzinie Franciszka i Józefy Płatkiewiczów, którzy przenieśli się na Świerczewo z Żabikowa w 1902 roku. Franciszek pełnił w okresie międzywojennym funkcję świerczewskiego sołtysa. Płatkiewiczowie wybudowali w roku 1903 dom przy dzisiejszej ul. Opolskiej (drugi od ul. Leszczyńskiej w stronę Lubonia), który już wkrótce musiał stać się zbyt ciasny jak na potrzeby tej rodziny, obdarzonej przez Opatrzność aż 13 dzieci. W latach więc 30-tych zbudowany został jeszcze jeden , piętrowy dom (róg Opolskiej i Leszczyńskiej), gdzie zamieszkała najstarsza córka Płatkiewiczów, Anna. W roku 1922 wryszła ona za pochodzącego z Prusinowa Karola Żakowskiego, z którym miała piątkę dzieci. W podobny sposób rozwijały się również dwa inne stare świerczewskie "klany": Płotkowiaków i Koszyków, którzy w latach 30tych rozbudowywali swe siedziby w najstarszej części osiedla, na górce przy ul. Opolskiej. Ów ruch budowlany lat 30-tych był zresztą tendencją ogólniejszą. Począwszy od tak wówczas zwanej Alei Czechosłowackiej, wzdłuż ul. Świerczewskiej (dziś Opolska) aż po Jesionową zaczął się. rozbudowywać Dębiec. Nad samą granicą ze Świerczewem powstały wtedy baraki dla bezrobotnych (tzw. dziś czarne baraki) z wytyczonymi aż do Górczynki ogródkami. Wspomniałem już powyżej o rozbudowie najstarszej części naszej osady, na pagórku przy obecnej ul. Opolskiej 73-84, także w rejonie dzisiejszych ulic Bytomskiej i Więzowsklej. Można tu wspomnieć, iż pole pomiędzy ową osadą na górce a Górczynką usiłowali wcześniej zamienić w żyzne ogrody słynni w międzywojennym Poznaniu bułgarscy ogrodnicy: nic im z tego nie wyszło, więc przenieśli się z lepszym skutkiem na Rataje. Z kolei za owym ciągiem domów, aż do dzisiejszej ul. Sempołowskiej, rozciągało się pole sołeckie, stanowiące część uposażenia każdorazowego sołtysa. Drugie skupisko domów znajdowało się przy skrzyżowaniu dzisiejszej ul. Opolskiej i Leszczyńskiej. Dalej w stronę Górczyna, na skrzyżowaniu z dzisiejszą Nowotki wystawiono w latach trzydziestych dwa domy dla robotników pracujących w folwarku Kindlera: zabudowania samego folwarku odnajdujemy nieopodal z lewej strony na wysokości dzisiejszej ul. Korczaka. Centrum majątku Norberta Kindlera znajdowało się dalej, za nieco już dziś nadwyrężonym ceglanym murem na wysokości mniej -więcej ul. Buczka. Rodzina właściciela mieszkała w stojącej przy samej ulicy i pochodzącej jeszcze z czasów pruskich willi, do dziś zresztą robiącej wrażenie swą elegancką formą architektoniczną. Dwa znajdujące się w pobliżu budynki to czworaki dla pracowników majątku i duża stajnia dla koni wyścigowych. Z kolei we wznoszącej się na skraju parku drugiej willi mieszkali zarządcy majątku, ogrodnik etc. Park, dziś niemiłosiernie zapuszczony, był wówczas doskonale utrzymany, jego ozdobę stanowiły pawie, zaś po jego dróżkach dzieci urządzały sobie przejażdżki kucykami. Po opuszczeniu majątku Norberta Kindlera, idąc dalej w stronę Górczyna, napotkalibyśmy stopniowo zabudowujący się klin wyznaczany dzisiejszymi ulicami Leszczyńską, Głogowską i Ostatnią. Centralną cześć Świerczewa zajmował oczywiście nadal wojskowy poligon, z górującą nad nim płaską sylwetką Fortu IX.

Przedwojenne Świerczewo było w istocie graniczną wioską. Z jednej bowiem strony ciążyło ku Żabikowu i Luboniowi: w Żabikowie była siedziba gminy, od 1928 roku parafia, tam dzieci chodziły do szkoły, dorośli zaś często podejmowali pracę w Luboniu. Z drugiej jednak strony od Górczyna i Dębca zbliżał się ku naszej osadzie Poznań; warto tu wspomnieć, iż już w 1925 roku linia tramwajowa dociągnięta została na Dębiec, co znakomicie ułatwiło dojazd do centrum miasta. Ostateczne jednak rozstrzygnięcie co do charakteru Świerczewa przyniósł dopiero okres okupacji.

Niemiecki zarząd Poznania, zmierzający do nadania miastu charakteru wielkiego centrum Rzeszy na wschodzie, podjął w jakiejś mierze wcześniejsze projekty dotyczące poszerzenia jego granic. Ostatecznie 29 XII 1939 Namiestnik Rzeszy Artur Greiser wydał rozporządzenie o włączeniu do Poznania Świerczewa, wespół zresztą z całym ciągiem innych gmin, by wspomnieć tylko Junikowo i Ławicę. Na mocy tego rozporządzenia 1 IV 1940 roku Świerczewo stało się dzielnicą Poznania. O ile za czasów pruskich Niemcy jedynie dostosowywali do niemieckiej wymowy polskie nazewnictwo miejscowości (np. Dębiec - Dembsen), to hitlerowcy dążyli do całkowitego zatarcia polskich śladów w Kraju Warty i w mieście Poznaniu. I tak Dębiec nazwano Bamberger Vorstadt (Bamberskie Przedmieście), Żabikowo przechrzczono na Poggenburg, a nasze Świerczewo na Bergfelde. Dzisiejsza ul. Opolska nazywała się Sohrauerstrasse, Leszczyńska - Plessertweg, Bytomska - Silbergerweg, a Więzowska - Stonsdoriweg. W hitlerowskich planach rozwoju miasta przypaść miała naszej dzielnicy szczególna rola. W latach 1940-1941 opracowano plany stworzenia tutaj wielkiego polskiego getta, które zasiedlić mieli wyrzuceni ze swych mieszkań na Wildzie i Łazarzu Polacy. Ideę tę zrealizowano częściowo w 1943 roku, gdy wybudowane zostały baraki przy ulicy Opolskiej Osiedle Uczyć miało ok. 60 tys. mieszkańców, do tak wielkiej jego rozbudowy jednak nie doszło. Prawdopodobną tego przyczyną była wielka wiosenna powódź w 1943 lub w 1944 roku, w wyniku której wszystkie niżej położone łąki w dolinie Górczynki i Strumienia Junikowskiego, nieopodal nasypu kolejowego, zostały zalane wodą. Warto wspomnieć, iż owo "Polensiedlung" nie było jedyną niemiecką inwestycją w tej części miasta. W przylegającej do Świerczewa części Dębca, wzdłuż ulicy Opolskiej, Jesionowej, i Jaśminowej wzniesiono znane nam wszystkim dość brzydkie przyznać trzeba bloki, za nimi zaś miłe osiedle małych domków. Z kolei przed ul. Ostatnią, na wysokości dzisiejszego kościoła oo. Oblatów, powstało małe osiedle domków przeznaczonych dla tzw. "Schwarzmeerdeutsche", Niemców czarnomorskich, przesiedlonych tu z Ukrainy. Ponurym akcentem, rzucającym cień na cała okolicę było wybudowanie w Żabikowie w 1943 roku tzw. obozu przejściowego, miejsca kaźni Poznaniaków, które zastąpiło dotychczasową katownię w Forcie VII. Barbarzyńskie prawa hitlerowskiej okupacji odciskały swe piętno na życiu świerczewskich Polaków. Niekiedy mogli oni oglądać hitlerowskiego władcę Wielkopolski, Namiestnika Artura Greisera, który samochodem lub powozem przejeżdżał przez Świerczewo udając się do swej Greiserówki.

Tymczasem w roku 1944 wobec prącej na wschód armii sowieckiej zaczęto przygotowywać Poznań do obrony. Jesienią zapędzono świerczewian, w tym także i dzieci, do kopania rowu przeciwczołgowego, który ciągnął się od linii kolejowej, mniej więcej na wysokości ul. Lelewela, aż do Górczyna. Szybkie zbliżanie się Rosjan w styczniu 1945 roku spowodowało ewakuację Niemców z Poznania: 20 I ewakuowano obóz żabikowski, rozstrzeliwując kilkunastu więźniów niezdolnych do marszu i paląc żywcem w jednym z baraków dalsze kilkadziesiąt osób. Dwa dni później Rosjanie przeszli po lodzie Wartę pod Czapurami ustanawiając tam przyczółek, z którego następnie wykonali manewr oskrzydlający miasto od południa. 26 stycznia rano Rosjanie rozwinęli swe pułki na południe od Żabikowa i Fabianowa. O godzinie ósmej runęła na niemieckie stanowiska na Świerczewie nawała artyleryjska, zaś po 10 minutach ruszyła do natarcia piechota. Natarcie to zostało odparte przez Niemców broniących się w cegielni i na gliniankach. Dopiero w południe kolejne natarcie piechoty, wzmocnione tym razem przez batalion czołgów, zdołało przerwać linię obrony niemieckiej w rejonie Kotowa i Fabianowa, co otwarło drogę do przełamania oporu niemieckiego w rejonie Świerczewa. Jednak do opanowania większe) części naszej dzielnicy doszło wieczorem, gdy oddziały 76 gwardyjskiego pułku piechoty wyszły na przedpola Fortu IX. Fort zdobyto dopiero następnego dnia. Pomimo, że odziały rosyjskie wdarły się już w głąb miasta, na Świerczewie walki ustały dopiero 6 lutego, gdy poddał się oddział niemiecki stawiający zaciekły opór w cegielni.

Tak oto rozpoczynał się nowy etap w dziejach tej dzielnicy. Kończyły się dzieje kilkusetletniej, choć małej i peryferyjnej osady między Żabikowem a Dębcem i Górczynem. Z czasem na poligonowych piaskach wyrosnąć miało największe w mieście osiedle domków jednorodzinnych, które określiło charakter południowo zachodnich krańców Poznania. To już jednak zupełnie inna historia.


Lectures 13821 fois

02, (1) 1997 - Wielkanoc



Copyright 2003-2024 © Kongregacja Oratorium Św. Filipa Neri i parafia pw. NMP Matki Kościoła w Poznaniu
stat4u
Kalendarz
Czytania
Kongregacja Oratorium Św. Filipa Neri - Poznań