Dziś jest Czwartek, 28 marca 2024
Czytania
Gazeta parafialna

Nasi podróżują

Sylwester po bożemu

Katarzyna Durska i Magdalena Mikołajczak

Wielu osobom słowo "szkoła" kojarzy się z kuciem, sprawdzianami i ciągłym stresem. Tylko nieliczni mają miłe wspomnienia związane z tą instytucją, ale każdemu szkoła przede wszystkim kojarzy się z nauką. Jednak dla uczestników sylwestrowych rekolekcji w górach szkoła na długie lata będzie się wiązała z miłymi wspomnieniami.

Podobnie jak w ubiegłym roku, wyjazd zorganizował ks. Tomasz Błaszczyk. Z Poznania wyjeżdżaliśmy wraz z 60 innymi osobami w nocy z 27-28 XII. Podróż minęła nadzwyczaj spokojnie. Na miejscu byliśmy wczesnym popołudniem. Naszą bazą była S.P. nr 1 w Korbielowie. Na samym początku rozlokowaliśmy się w salach lekcyjnych i przystosowaliśmy szkołę do naszych potrzeb. Niewielka sala gimnastyczna stała się naszą jadalnią i miejscem spotkań. W skromnych szkolnych toaletach, urządziliśmy całkiem przyzwoite łazienki. A w miejsce źle kojarzących się klas pojawiły się przytulne pokoiki.

Tego samego dnia zwiedziliśmy Korbielów. Jest to malownicza miejscowość w Beskidzie Żywieckim. Znajduje się tam przepiękny kościółek oo. Dominikanów, gdzie każdego dnia uczestniczyliśmy we mszy świętej. Oprócz tego codziennie braliśmy udział w spotkaniach, które prowadzili studenci teologii i psychologii. Podczas tych dyskusji poruszaliśmy wiele interesujących tematów między innymi: grzech, zmartwychwstanie. Ale najciekawsza była pantomima, która na wszystkich zrobiła wielkie wrażenie. Był to wspaniały akcent na zakończenie roku.

Miłośnicy białego szaleństwa mogli tam znaleźć wspaniałe zawsze ośnieżone stoki i wiele nartostrad o różnym stopniu trudności. W naszej grupie znalazło się kilku zapalonych narciarzy. Oni to od białego rana do późnego popołudnia śmigali na nartach z prędkością światła. Śmiałkowie zaliczyli po kolei wszystkie dostępne i niedostępne trasy narciarskie. Począwszy od "oślich łączek", a skończywszy na jednym z najwyższych szczytów Beskidu Żywieckiego Pilsku 1557 m n.p.m. Czekając w ogromnych kolejkach do wyciągów kładli się na śniegu i opalali blade ze zmęczenia twarze. Śmigali tak szubko, iż niektórych sosen i świerków nie zdążyli zobaczyć na czas. Przez to każdego dnia wiele drzew lub narciarzy zmieniało swoje położenie względem stoku (przewracało się).

Grupa która wybrała piesze wędrówki po górach spowodowała znacznie mniejsze spustoszenia w środowisku naturalnym. Natomiast klęska żywiołowa spotkała miejscowe sklepy, w których niczym szarańcza, wielkie pustki czyniła młodzież ze Świerczewa.

Pierwszą wycieczką była trasa śladami niedźwiedzia brunatnego. Niestety trop urwał się przed wielką, ciemną jaskinią z krwiożerczymi nietoperzami, dlatego dalej podążyliśmy za sarną. Podziwialiśmy przepiękne, ośnieżone Tatry i znaleźliśmy się na Giewoncie dzięki... lornetkom. Tego dnia zaliczyliśmy kotlinki, dolinki, górki, pagórki, wzgórza, podwórza.

Druga wyprawa była niedostępna dla zwykłych śmiertelników. Był to bowiem beskidzki "Olimp" szczyt świata - Pilsko. Niewielu śmiałków zdecydowało się na tak karkołomną wycieczkę. Ale ci którzy powiedzieli przygodzie tak nie zawiedli się. Przepiękne widoki, mnóstwo śniegu słońce jak w lipcu i wiele zabawy to wszystko czego doświadczyli spragnieni wrażeń. Drugiej mniej odważnej grupie także nie zabrakło przygód. Dotarli na Halę Miziową, która leżała u stóp Pilska i o zawał serca doprowadzili narciarzy, którzy tam się znajdowali.

Kolejny dzień to wyprawa na placki ziemniaczane do Jeleśni. Aż wreszcie nadszedł Sylwester.

Już od samego rana rozpoczęliśmy przygotowania do powitania Nowego Roku. Sala gimnastyczna przeszła kolejną przemianę i stała się salą balową. Serpentyny, krepa i konfetti zrobiły swoje także wchodząc tam czuliśmy się jak na prawdziwym balu,a nasze dżinsy i koszule w cudowny sposób przemieniły się w suknie wieczorowe i garnitury. O północy oczywiście pokaz sztucznych ogni i toasty... mlekiem. Potem ciąg dalszy zabawy która trwała do białego rana. Pierwszego stycznia tylko nieliczni wstali przed południem. To był dzień całkowitego luzu. Natomiast wieczorem ognisko z kiełbaskami i poprawiny które także trwały do późna w nocy. Niestety trzeba było już wracać do domu. Aż się nie chce wierzyć jak szybko minął ten tydzień i jak niechętnie opuszczaliśmy mury szkoły. Po parogodzinnej podróży wróciliśmy w objęcia naszych stęsknionych rodziców i wyjazd został oficjalnie zakończony.


Przeczytano 11261 razy

10, (1) 1999 - Wielki Post



Copyright 2003-2024 © Kongregacja Oratorium Św. Filipa Neri i parafia pw. NMP Matki Kościoła w Poznaniu
stat4u
Kalendarz
Czytania
Kongregacja Oratorium Św. Filipa Neri - Poznań