***
Boję się, że prawdy nie uniosę
Nie wzruszę nikogo
słowem ani czynem
moje myśli będą pustą skargą
a nie - życiodajnym zaczynem.
***
Jeszcze wiele razy przyjdzie nam umierać
Wiele razy łzy ocierać przyjdzie
Ból pokochać jak rzeka nowe brzegi
I poranek, który wcześniej zachodzi mgłą
***
Każdy skrawek mojej skóry
Składa się z Was
Każda myśl jest powrotem
Do wcześniej poznanych
Wielka tajemnica
Oni żyją we mnie
Ja żyje w nich
A tak naprawdę
do końca wszyscy
pozostajemy samotni.
Jak Cię znaleźć Boże
Jak Cię znaleźć wśród brudu i kurzu
Wśród cierpień i spustoszenia
Jak rozpoznać wśród podrapanych murów,
wśród żebraków i klęsk
Jak uwierzyć, że istniejesz
Jak niestrudzenie w tej wierze trwać...
Łzy
Wciąż biegniemy - lecz chyba donikąd
Ranimy się - nie bacząc na słowa
Tylko oczy pozostają te same
- one jeszcze pragną kochać
Wciąż biegniemy mijając się i raniąc
Nie ma nic prócz pretensji i żalów
Tylko oczy pozostają te same
- one jeszcze pozwalają mi wierzyć
Że istnieje coś prócz pieniędzy
Prócz dążenia do nie wiadomo do czego
Tylko one krzyczą gdzieś z głębi,
Że istnieje miłość i wiara
Tylko one poprzez łzy - milczą
W cichym bólu codziennego świata.
Czekając na świt
W kominku trwa pożegnalny taniec
Świece darują nam ostatnie podkulone chwile
Oddechy śpiących
odmierzają czas
Będę trwać
Aż świt
Rozleje z boskiego dzbana światło.