Dziś jest Piątek, 29 marca 2024
Czytania
Gazeta parafialna

Teologia

Sztedry Den - Wigilia na Słowacji
opowiadają: Peter Dupal, Stanislav Veselsky

spisywał: Przemysław Matusik

Wigilia, to po słowacku "sztedry den" - "szczodry dzień": podobnie jak Polsce jest to dzień szczególny, przeniknięty owa niezwykłą atmosferą ostatnich rodzinnych i domowych przygotowań do stojących u progu świąt Narodzenia Pańskiego. Ponieważ przestrzega się ścisłego postu, z tym większym utęsknieniem, oczekiwana jest wieczerza wigilijna (sztedra veczerza). Przygotowania do niej są domeną dorosłych, dzieci zaś zajmują się w tym czasie ubieraniem choinki - "stromcika". Tu jednak zauważyć trzeba, iż w zachodniej Słowacji panują i takie zwyczaje, że choinkę ubierają rodzice w noc przed wigilią, a dzieci są z rana przekonane, że jest ona pierwszym wigilijnym podarunkiem od małego Jezuska. Po południu, przed samą wieczerzą, co bardziej zapobiegliwi, przestrzegają zwyczaju obmycia się w wodzie, do której wrzucony został mały pieniążek: To gwarantuje, że pieniądze będą się trzymały przez cały rok. Potem, zwykle około godziny piątej -szóstej, zbierają się przy wigilijnym stole wszyscy członkowie rodziny. Niekiedy czytany jest fragment Ewangelii św. Łukasza o Narodzeniu Pańskim, następnie odmawia się wspólnie "Ojcze nasz", "Zdrowaś Mario" i "Chwała Ojcu"; na zakończenie ojciec lub matka błogosławią potrawy włączając do tej modlitwy także wspomnienie o zmarłych oraz o tych wszystkich bliskich, którzy nie mogli się znaleźć przy wspólnym wigilijnym stole. W zachodniej Słowacji teraz rodzice błogosławią wzajemnie siebie i swoje dzieci, czyniąc im na czole znak krzyża kciukiem zanurzonym w miodzie. Złocisty bowiem słowacki miód zjawia się na wigilijnym stole na talerzu z opłatkami: nie ma tu wprawdzie zwyczaju łamania się opłatkiem, każdy natomiast z domowników macza opłatek w miodzie i zjada go z ząbkiem czosnku - na pomyślność i na zdrowie. Warto tu dodać, że niekiedy Słowacy wypiekają opłatki domowym sposobem: często są one wtedy słodkie i mają formę płatkowych rurek.

Pierwsza wigilijną potrawą są pierogi z serem na słono lub z marmoladą, polanę roztopionym masłem. Po nich jest czas na słowackie "makiołki", czyli we wschodniosłowackim dialekcie -"fuczki": przyrządza się je ze specjalnie na te okazje upieczonego i pokrojonego na małe kawałeczki drożdżowego ciasta, zalanego mlekiem z odrobiną masła i wymieszanego ze słodkim makiem. Po tej porcji słody - czy podaje się największy wigilijny przysmak - "kapustnicę".

Na wschodzie Słowacji jest to rodzaj gęstego kapuśniaku z grzybami, zaprawionego śmietaną i podawanego z pokrojonymi na talarki, ugotowanymi ziemniakami, omaszczonymi przysmażona na maśle cebulką. W zachodniej Słowacji zaś - prócz grzybów i śmietanki - dodaje się do "kapustnicy" suszone śliwki i przyprawia się do smaku pokrojonym na kawałeczki jabłkiem, do czego oczywiście ziemniaków z cebulką już się nie podaje. Pojawiają się one na stole jako dodatek do ostatniej wigilijnej potrawy, jaką jest smażony filet rybny.

Wieczerzę kończy modlitwa. To zaś, co zostało z wigilijnego stołu zanosi się domowym zwierzętom, aby i one miały swój udział w rozpoczętym świętowaniu. Na koniec wieczerzy z niecierpliwością czekają wszystkie dzieci, ciekawe, jakie prezenty im "doniesol Jerziszko" - przyniósł Jezusek. Znajdowane bowiem pod choinką prezenty przynosi słowackim dzieciom nie święty Mikołaj, ale samo Dziecię Jezus. Gdy już opadną emocje związane z Jezuskowymi podarkami, jest czas na wspólne śpiewanie kolęd, a następnie wiele rodzin właśnie teraz udaje się na cmentarz, by zapalić lampkę tym, którzy mogliby się znaleźć przy wigilijnym stole, ale już odeszli.

Na słowackich wsiach wieczorem można się spodziewać odwiedzin kolędników z betlejemską szopką, wśród których nie brak ani świętych aniołów, ani czarnego diabła i którzy zawsze mogą liczyć na szczodre podziękowania za swe kolędy. Co ciekawe również i mieszkańcy miast, jeśli tylko zechcą, mogą być nawiedzeni przez rozśpiewane grupy kolędującej młodzieży, wystarczy poinformować wcześniej swego proboszcza o chęci ich przyjęcia. Przy tej okazji organizuje się od kilku lat akcje "Dobra zvest" - "Dobra nowina", czyli bożonarodzeniową kwestę na cele charytatywne, której doskonałe wyniki są najlepszym potwierdzeniem słowackiego określenia wigilii, jako "sztedreho" - szczodrego dnia.

Pół godziny przed północą rozpoczyna się w słowackich kościołach śpiewanie kolęd. Im bliżej do pasterki, zwanej tu po prostu "północna", tym ciaśniej. Zapełniają się napływającymi wiernymi przybrane odświętnie nawy słowackich świątyń: obok gorliwych parafian, których w kościele można spotkać nie tylko w każdą niedzielę, przychodzą na "północną" także ci, którym do kościoła zwykle daleko, określani tu niekiedy jako "roczaci" -przychodzący na mszę raz do roku. Ale tego wieczoru wszyscy stanowią jedno, śpiewając z całym katolickim i chrześcijańskim światem:
"Ticha noc, sveta noc,
uszetko spi, uszetko sni,
sam len svety bdie doverny par
strarzi dietiatko - nebesky dar
sladky Jerziszko spi, sni
nebesky tiszko spi, sni".


Przeczytano 14888 razy

05, (4) 1997 - Boże Narodzenie



Copyright 2003-2024 © Kongregacja Oratorium Św. Filipa Neri i parafia pw. NMP Matki Kościoła w Poznaniu
stat4u
Kalendarz
Czytania
Kongregacja Oratorium Św. Filipa Neri - Poznań